
Wielkimi krokami zbliża się premiera „Nadciśnienia”, najnowszej płyty Palucha. Poznański raper uraczył już fanów trzema konkretnymi singlami, ale na tydzień przed wydaniem krążka mu to nie wystarczyło. Wypuścił więc „Potrzeby”.
Przede wszystkim trzeba w tym numerze zwrócić uwagę na brzmienie, na co nie bez powodu wskazuje podtytuł kawałka „stopa bas”. Julas zadbał o to, by podkład był rytmicznym majstersztykiem. Melodia bitu jest również odpowiednia na tyle, że pozwala Paluchowi na bardzo różne flow, których liczba po prostu urozmaica kawałek. Mało tego, zwłaszcza w końcówce raper pozwala sobie na zabawę efektami, posuwając swoją muzyczną postępowość jeszcze o krok dalej. To, podobnie jak momentami mocno newschoolowe, rzekłbym wręcz Migosowe podbitki, nadaje sporej świeżości numerowi, co z perfekcyjną rytmiką daje po prostu niezwykle dobry kawałek.
Lirycznie Paluch nie porusza w sumie żadnego konkretnego tematu, ale utrzymuje się wokół kwestii życia rapera, opartego na własnych doświadczeniach. Momentami brzmi to jak bragga, gdy szef BOR wspomina o basenach w hotelu i koliach dla żony, a czasem jak mocno motywują, gdy nawija o strumieniu zamienionym w Mekong. Żałować można tylko, że Paluch nie wcisnął tu żadnego ciekawego punchline’u, bo może nie jest od nich specem, ale takimi linijkami potrafił już uraczyć.
To po prostu kolejny numer, który potwierdza, że Paluch przy promocji albumu nie schodzi z pewnego poziomu. Dobrze wie, jakie kawałki wypuszczać i kiedy to robić, by zrobił najlepszy efekt. A całość na płycie tylko je dopełni, oczywiście też odpowiednio, bo przecież „Paluch znalazł sposób”.
fot. kadr z klipu „Paluch „Potrzeby” (stopa bas) prod. Julas”, YouTube.com/BORCREW OFFICIAL