
Kilka gorących szesnastek z pierwszej edycji doczekało się w kuluarach miana kultowych, ale nie mówi się tak o wszystkich, które na to określenie zasłużyły. Stosunkowo małym echem odbiła się chociażby zwrotka DonGURALesko, która ma ledwie ponad milion odsłon na YouTube. W porównaniu chociażby do rekordowej szesnastki Tede to wynik dosyć marny, a przecież mamy tu do czynienia z porządnym kawałkiem rapu.
Gural nie tylko ujarzmia tłuściutki bit swoim niezwykle bujającym flow, ale również rzuca ciekawe wersy, po których można się porządnie uśmiechnąć: „Tu długie weekendy trwają od środy do wtorku/ Po afterze jesteś znów na biforku”. Nie brakuje jednak też tych, które są poważnymi statementami, jak chociażby: „Czasem tak bywa, wjeżdża jeden koleś i zamiata scenę pod dywan.” To nie była pusta bragga, bo tą zwrotką Gural faktycznie zawstydził znaczną część ówczesnej sceny. Dodatkowego, nietuzinkowego klimatu tej produkcji nadaje jeszcze fakt, że jest nagrana bardzo surowo, w środku fury, tuż po skończonej rozmowie telefonicznej z wielkim plikiem banknotów.
Niecałe 6 lat później Gural już pofatygował się do studia z nie mniej gorącą szesnastką, choć trzeba przyznać, że brakuje tu klimatycznej buły hajsu, z której mógłby zadzwonić, choćby do nominowanego Sido. To jednak szczególik, a skupić powinniśmy się na tekście, bo w tej edycji szef Szpadyzorni naprawdę zafundował nam „liryczną zadymę”, o której sam zresztą nawija.
Dobrze wiemy, co dla Dziadziora liczy się w rapie najbardziej. To skille i raper podkreśla to już w pierwszych wersach, stanowczo komentując fakt, w jaki #hot16challenge się rozprzestrzeniło. „To nie jest ku*wa konkurs: Rapować Każdy Może/ To nie kolorowe bańki, to walki na noże”. Wiadomo, zwrotki Norbiego, Michała Karmowskiego czy Profesora Matczaka z pewnością nie zawyżają poziomu technicznego tej edycji, ale zwiększają jej rozgłos na sfery, w które wieść o tej akcji mogłaby nie dotrzeć, a to ich gigantyczny plus.
Gural bardzo konkretnie, choć oczywiście nie sposób dosłowny, bo nie byłby sobą, gdyby nie użył łamigłówek, odniósł się do obecnej sytuacji w kraju: „Masy wołają pracy, lasy wołają wody”. Nie omieszkał też skomentować spraw politycznych: „Szepcze do ucha krasnal, szczerzy się Adrian”. Wyciągnął też bardzo niepokojące, ale mające sporo wspólnego z prawdą wnioski: „Kreślili Dubaj, będzie białoruski skansen”.
Tym razem dostaliśmy więc mniej przewózki i to dosłownie, bo Gural nie siedział w aucie, a znacznie więcej mięsistej i prawdziwej treści. Choć przekaz spoważniał, absolutnie nie oznacza to, że Dziadzior zdziadział. Jak słychać, wciąż umie zamiatać, chociaż akurat w tej edycji o tym nie nawinął.
fot. kadr z klipu „Wielki Szu (prod. i skrecze The Returners)”, YouTube.com/donGURALesko