Felieton,Hip Hop

Trudna droga do nieba – Kanye West „Jesus Is King” [RECENZJA]

Klementyna Szczuka -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Klementyna Szczuka

Trudna droga do nieba – Kanye West „Jesus Is King” [RECENZJA]

Kwestie wydawnicze z każdym kolejnym albumem Kanye’ego Westa stają się coraz bardziej absurdalne. Przyznaję, że niekończące się przekładanie premiery, „przecieki” i kolejne zapowiedzi pozwoliły mi się nieco zdystansować. Jednocześnie miałam do niego pełne zaufanie i bez względu na to, jak miałby wyglądać nowy materiał, wiedziałam, że i tym razem nie zawiedzie.

J 8,33, J 8,36

Chrześcijaństwo zawsze było w twórczości Kanye’ego istotne. Przypomnijmy sobie choćby jeden z jego najmocniejszych singli, „Jesus Walks”, promujący debiutancki „The College Dropout”. Z czasem rosnące ego Westa popchnęło go do niekiedy ocierających się o śmieszność wersów oraz porównań – i do samego Boga, i do Św. Pawła z Tarsu, którego postać istotna jest nie tylko w kontekście „The Life of Pablo”. Kanye nawiązuje do niego także w pierwszych, kluczowych, słowach „Selah” (tytuł kawałka, jak tłumaczył, oznacza mniej więcej tyle, co „wspominać” i „poddawać się refleksji”):

„God is king, we the soldiers/Ultrabeam out the solar”.

Ye wierzy, że podobnie jak Apostoł Narodów, nawrócony i mający grzeszną przeszłość, szerząc ewangelię, jest w stanie się odkupić. Z kolei kontrowersje, jakie go dotykają, porównuje ze sceptyzmem i pogardą, z którymi według popularnych przekazów (nie mających jednak potwierdzenia w Biblii) spotykał się budujący arkę Noe. Zestawiając tę myśl z przypowieścią oraz linijkami, jakie później kładzie w „Hands On” – „Told people God was my mission/What have you be hearin’ from the Christians?/They’ll be the first ones to judge me” – jest ona uzasadniona, ale jednocześnie też rodzi pewien dysonans. Bo o ile West wyzbył się kompleksu Boga, o tyle wciąż epatuje pychą. Jest przecież najlepszym artystą wszech czasów.

Jak woda

Tak więc Kanye uduchowiony jest jak nigdy wcześniej, i jak stwierdził w ostatnim wywiadzie, nie jest już niewolnikiem. Jest synem Boga i jego sługą. „Jesus Is King” cechuje zatem wyjątkowa czystość. Na myśli mam tutaj nie tyle, co dobrą kompozycję czy najlepszą produkcję, do której swoją drogą przyłożył się sam Timbaland, Mike Dean albo Pi’erre Bourne, ale przede wszystkim treść, która jest całkowicie cenzuralna. „Jesus, heal the bruises/Jesus, clean the music” – wymienia w „Water” Ye, który jakiś czas temu zresztą zapowiedział, że porzuca hip-hop, bo jest on muzyką diabła.

Album otwiera „Every Hour” w wykonaniu wyłącznie chóru Sunday Service, który pojawia się także w kolejnych utworach, a „Jesus Is King” w całej swojej grotesce ujmuje wysublimowanym patosem. Ten po raz pierwszy uderza właśnie w „Selah”, gdzie stopniowo narasta, by w połowie kompozycji kulminować w postaci powtarzanego wielogłośnie „hallelujah”. Moment szczytowy następuje jednak w „God Is” – zaczynając się w miejscu, gdzie pada: „He has opened up my vision/Giving me a revelation” i kończąc się znamiennym „Thank you, Jesus, won the fight”, będącym jednocześnie symbolicznym zwycięstwem Kanye’ego nad swoimi słabościami.

Trudna droga do nieba

Materiał staje się więc pretekstem do dyskusji o odkupieniu lub, ze świeckiej perspektywy, zwyczajnej autorefleksji i konfrontacji ze swoim ego. „Use This Gospel”, w którym, po pięciu latach od rozwiązania Clipse, znów słyszymy Pushę-T oraz No Malice’a razem, i w którym miłym akcentem jest zagrana na saksofonie solówka Kenny’ego G, jawi nam ewangelię jako sposób obrony przed grzechem. Jako ludzie będąc nim naznaczeni i starając się dosięgnąć sacrum, padamy ofiarami własnej niedoskonałości. Kanye ilustruje to bardzo wyraźnie, przedstawiając przy tym w „Follow God” relację ze swoim ojcem.

„I woke up this morning, I said my prayers/I’m all good, then I tried to talk to my dad/Give him some advice, he starts spazzin’ on me/I started spazzin’ back, He said «That ain’t Christ-like»”

„Jesus Is King” trafia na trzecie miejsce mojego zestawienia. To ładny album.

fot. kadr z filmu „Jesus Is King – A Kanye West Film (BTS) – Only in IMAX”, youtube.com/Kanye West

Zostaw komentarz

Udostępnij
Hip Hop,News
Chillwagon znowu zaskakuje. Żeby kupić preorder, trzeba będzie przejść grę

W utworze pt. "Kwit" Borixon nawija: "Chillwagon dla tej sceny to j##ana ciekawostka" i teraz chyba już nikt nie ma wątpliwości, że ten wers to real talk jakich mało. Kolektyw nie przestaje nas zaskakiwać. W końcu poleciał do Hiszpanii, by w specjalnie przygotowanym do tego domu nagrać nam kilka numerów oraz ogłosił akcję, która będzie miała za zadanie pomóc nieaktywnym już raperom w powrocie na scenę. Chillwagon absolutnie nie zamierza jednak na tym poprzestać i ogłasza kolejny ciekawy projekt, który będzie bezpośrednio związany z preorderem ich płyty.

Hip Hop,News
KęKę: Moje obecne życie odbiega od życia średniej
kadr z klipu "KęKę - Na pewno gość Kasia Grzesiek prod. 2K", youtube.com/Takie Rzeczy Label

KęKę był gościem najnowszej Flintesencji i porozmawiał z Marcinem Flintem o rzeczach różnych - co nie dziwi - i często bardzo poważnych - to cieszy. Zaczyna się tematem dbałości o szczegóły, w tym przypadku w kwestii autoryzowania wywiadów i tego, co ma wspólnego etos pracy Kę z etosem rapera.