
Jedna z najciekawszych hip-hopowych teorii spiskowych (ale nie tylko, coraz częściej pojawia się też w innych gatunkach) mówi o tym, że wytwórnie kreują hype wokół artystów zanim Ci jeszcze oficjalnie z nimi podpisali kontrakt i zyskali jakąkolwiek rozpoznawalność. Takich artystów nazywa się „industry plants”, co najłatwiej byłoby nam chyba przetłumaczyć jako produkty muzycznego przemysłu. Wytwórnie we współpracy ze swoimi przyszłymi gwiazdami, tak planują działania, aby wykreować ich na osoby, które dzięki swojemu talentowi same się wybijają (głównie za pomocą sieci). Mówiąc najprościej nasze „industry plants” to cudowne dzieci, za którymi stoją macki korporacji.
Ale właściwie po co to całe zamieszanie, które może przecież kiedyś wyjść na jaw, skoro, jak dobrze wiemy hip-hop rzadko przebacza? Odpowiedź jest prosta – nawet jeżeli wypali 1/10 karier naszych „hodowanych roślinek”, to wystarczy. Wystarczy, żeby odpowiednio kierować ich karierami, wokół których gromadzi się bardzo oddany fanbase. Wszyscy przecież kochamy niezależnych artystów, którzy doszli do sukcesu tylko dzięki ciężkiej pracy i własnemu talentowi.
A jak uciec od przypadkowego wyjawienia całej prawdy? Podpisać naszego gwiazdora już oficjalnie w blasku fleszy. Ci, którzy będą kopać w jego życiorysie, prędko zostaną uznani za hejterów i spiskowców.
Czas, abym odpowiedział na to najważniejsze pytanie, czyli – kto według teorii pojawiających się w sieci miał łatwiejszy start?
Chance The Rapper to podobno najlepszy przykład. Jego niezależność i powszechne niedocenienie ma być od samego początku wizerunkowo zaplanowane. Jak przeanalizował jeden z użytkowników Reddita, kiedy w 2012 roku pojawił się jego pierwszy mixtape, który raczej nie trafił na języki słuchaczy, to, co ciekawe, został zrecenzowany w Forbes i Complexie. Dodatkowo jest wręcz wzorcowo nagrany, zmiksowany i zmasterowany. Rok później na kolejnym podziemnym krążku – „Acid Rap” – mieliśmy już do czynienia z najwyższej klasy produkcją oraz dogranymi live instrumentami. Co więcej, wśród gości pojawili się min. Twista, Childish Gambino, Action Bronson i Ab-Soul. Nieźle jak na dwudziestoletniego wówczas rapera będącego na początku swojej kariery, co? Autor analizy zwraca też uwagę na to, skąd młody artysta miał mieć pieniądze na nagranie albumu, którego koszt został wyceniony na około 10 tysięcy dolarów.
Co było dalej, to już pewnie wiecie. Na ostatnim, trzecim krążku JUŻ GWIAZDORA pojawili się min. Kanye West, Lil Wayne, Jeremih, Young Thug, Justin Bieber, Lil Yachty, Jay Electronica, Future, Ty Dolla Sign, Anderson Paak. Lecimy dalej.
Słyszę Russ i od razu nucę „Drive slow”, ale jego kariera podobno nie toczyła się tak wolno jak auto w teledysku. Tutaj pierwsze wątpliwości dotyczące ścieżki jego kariery pojawiły się za sprawą ojca – Jima Vitale – który, tak się składa, jest prezesem agencji marketingowej i reklamowej. Agencji, która jest partnerem Columbia Records, czyli wydawcy rapera. Raper w wywiadach regularnie powtarza jednak, że jest samoukiem. a jego pojawienie się na scenie było w pełni naturalne. Joe Budden ma wątpliwości.
Bryson Tiller w zeszłym roku miał pojawić się na koncercie w Polsce. Nie wyszło. Wyszła za to kariera, która również ma ciekawe początki. Podobno zanim artysta wydał swój debiutancki krążek „Trapsoul”, to już miał podpisany kontrakt z Apple. Gigant miał promować go w swoim serwisie muzycznym zanim ktokolwiek pisnął o nim słowo na Twitterze. Co więcej, późniejszy wydawca albumu – RCA Records – miał wpłynąć na usunięcie krążka z Apple Music tak, aby wyglądało na to, że jest niezależnym talentem.
Nav to ostatni przykład, ale równie ciekawy – głównie ze względu na to, że raper odniósł się do plotek. Artysta, który w zeszłym roku wydał w wytwórni Drake’a swój debiutancki album „Reckless”, został oskarżony o bycie produktem przemysłu głównie przez to jak szybko eksplodowała jego kariera. Rozpoznawalny stał się dopiero po tym, jak wyprodukował Drizzyemu „Back to Back” oraz pojawił się gościnnie u Travisa. W wywiadzie dla Noisey odpowiedział na te zarzuty:
Najbardziej szaloną rzeczą, jaką kiedykolwiek powiedziano o mojej karierze jest to, że jestem produktem przemysłu […] Przez 10 lat uczestniczyłem w bitwach. Nie widzą tej części; po prostu widzą efekt końcowy
Problemem jest tylko fakt, że najwcześniejsze nagrania rapera pochodzą z 2015 roku. Swoją drogą to tylko kolejny dowód na to, żeby nie brać się za fristajl. ?
Naturalną koleją rzeczy podczas pisania tego tekstu było myślenie o polskiej scenie i szukanie podobnych „luk” w karierach. Mam kilka pomysłów. Nie żegnam się, do przeczytania!
fot. kadr z klipu Chance The Rapper, Isaiah Rashad, August Alsina and Kevin Gates Cypher – 2014 XXL Freshman