
„Whole Lotta Red” – Playboi Carti zapowiada album o takim tytule już od ponad dwóch lat, za każdym razem zawodząc swoich fanów kolejną fałszywą datą premiery. Teraz się to zmieniło, „WLR” naprawdę wychodzi. Haczyk? Nie jest to wcale płyta Cartiego.
Mario Diamond-Judah Douglas, szerzej znany po prostu jako Mario Judah, to pochodzący z Atlanty producent oraz raper. Kolejność nie jest przypadkowa, bo to właśnie od tworzenia bitów zaczął on swoją przygodę z muzyką i do dziś wszystkie jego utwory zostały wyprodukowane właśnie przez niego. Pięć miesięcy temu na SoundCloudzie artysty pojawił się jego pierwszy utwór, „Crush”, po którym nie trudno wywnioskować, w jakich klimatach raper czuje się najlepiej – ciężki bit z agresywną perkusją, głośnym, przesterowanym basem, akompaniującym rytmicznej melodii syntezatora. Ale rzeczą, która najbardziej wyróżnia Mario na tle obecnej sceny rapowej to jego głośny, krzyczany, a mimo to wciąż bardzo melodyczny i wpadający w ucho, wokal. Wydawałoby się nawet, że pasuje on bardziej do rocka niż do trapu. I Mario o tym wie.
Do 6 grudnia twórczość Mario podążała tą samą drogą, co wcześniej wspomniany „Crush”. „Die Very Rough”, „The Rockstar” i „Can’t Stop Me” umiejętnie łączą elementy trapu i rocka, tworząc ciekawą mieszankę stylów. Dopiero najnowsza piosenka artysty, „Bih Yah”, odchodzi od wcześniej obranego kierunku i brzmi jakby pochodziła z długowyczekiwanego „WLR”, zwłaszcza ze względu na słynny baby voice. Dlaczego?
Playboi Judah
„Bih Ya” to pierwszy singiel zapowiadający album. Mario kilka dni wcześniej zagroził Cartiemu, że jeżeli ten nie wypuści obiecanego materiału do 6, a później 11 grudnia Judah wyprzedzi go, wypuszczając swój krążek o tym samym tytule, który ma zastąpić słuchaczom tak długooczekiwany „WLR”. Przyparty do muru Playboi jednak nie uległ, terminy ustalone przez Mario minęły i tak oto pierwsza epka znalazła się w internecie, spotykając się z zadziwiająco pozytywnym odbiorem.
Mario Judah wie, jak zrobić dookoła siebie dużo szumu. Na szczęście ma w zanadrzu wystarczający talent, aby nie wyjść na szukającą kontrowersji płotkę, a na głośnego i rzucającego się w oczy rekina, gotowego namieszać w środowisku rapowym.
fot. genius.com