
Płodność artystyczna wśród twórców to bardzo względna sprawa. Niektórzy wydają raptem jeden album na kilka lat, a taki Kuba Knap w przeciągu 12 miesięcy jest w stanie wypuścić nawet sześć płyt. Już jego wynik robi spore wrażenie, ale to i tak nic przy tym, do czego zdolni są niektórzy artyści zza oceanu. Jak się bowiem okazuje, są rodzynki, które na jeden album potrafią przygotować 733 kawałki. Żeby nie było wątpliwości, niczym na mandacie, słownie: siedemset trzydzieści trzy kawałki.
Tak twórczy okazał się Swae Lee, którego z tą informacją sprzedał jego producent Mike Will Made-It. Panowie umówili się bowiem, że wybiorą piosenki na nadchodzący album artysty pt. „Human Nature”. Mike pewnie myślał, że będzie to szybka robota, a tymczasem kwarantanna sprawiła, że Swae popełnił aż 733 nuty, przez które teraz trzeba będzie się przekopać. Mamy tylko nadzieję, że w gąszczu tych numerów panowie nie przegapią takiego, który mógłby się okazać hitem. W takim stogu nie trudno przecież przeoczyć perełkę.
Używając tylko tej puli, Swae Lee mógłby zapewnić sobie bardzo bogatą dyskografię i to do końca życia. Nie jest jednak jedynym raperem z USA, który potrafił tyle stworzyć. Po śmierci Juice WRLD-a mówiło się, że artysta zostawił po sobie około tysiąca niewydanych piosenek. Z kolei Lil Wayne zapewnia, że kiedyś w zaledwie jedną noc w studio udało mu się nagrać aż 53 kawałki, co poza niezwykłą płodnością twórczą wskazuje jeszcze na błyskawiczne tempo pracy.
Trzeba jednak zauważyć, że większości z tych namnożonych piosenek, zarówno Juice’a, jak i Swae oraz Weezy’ego nigdy nie usłyszymy. Taka ilość na pewno odbija się też na jakości wielu, a nawet większości z nich. Biorąc jednak pod uwagę ich gigantyczną liczbę wciąż daje nam to przynajmniej kilkadziesiąt zupełnie dobrych numerów, a tylu hitów niektórzy artyści nie są w stanie popełnić przez całą swoją karierę.
fot. kadr z klipu „Swae Lee, Slim Jxmmi, Rae Sremmurd – Guatemala”, YouTube.com/RaeSremmurd