
Z roku na rok widać, że zainteresowanie akcją Popkillera jest coraz mniejsze. Młode Wilki nie robią już tak dużego zamieszania, jak kiedyś, a początkujących artystów, którzy biorą udział w akcji coraz mniej słuchaczy chce sprawdzać. Skąd taki spadek zainteresowania? Do tego wrócimy na koniec. Najpierw trzeba przyznać, że tegoroczna edycja wyszła naprawdę dobrze.
W Młodych Wilkach 8 udział wzięło 11 uczestników. W akcję zostali zaangażowani: Janusz Walczuk, Kara, Hodak, Chivas, Cukier, Feno, Gverilla, Floral Bugs, Szymi Szyms, RIP SCOTTY i Berson. Każdy z zawodników musiał sprawdzić się w nowym formacie. Tym razem zamiast cypherów Popkiller postawił na więcej dopieszczonej muzyki. W rezultacie otrzymaliśmy 18 kawałków na płycie.
Dawno nie było edycji Młodych Wilków, w której każdy z artystów wypadł tak dobrze. Słuchając ich wspólnego albumu, nie ma się wrażenia, że ktoś mocno wybija się ponad resztę wilczego zespołu, dzięki czemu płyta jest bardziej spójna niż poprzednie. Oczywiście, mamy tutaj jedenaście mocno różniących się od siebie stylówek, co gwarantuję nam brak nudy podczas odsłuchu.
Odejście od cypherów poskutkowało dodatkowymi trackami i większą liczbą kolaboracji. Dzięki temu mieliśmy okazję usłyszeć zestawienie stylów, których prawdopodobnie nie mielibyśmy szans usłyszeć. Takim właśnie przykładem może być “Interpol”, który jest chyba najbardziej skocznym kawałkiem z płyty. A zestawienie Gverilli i Chivasa było co najmniej nietuzinkowe.
Jedyne na co możemy narzekać to warstwa wizualna. Nie mówię tutaj o teledyskach, bo te wykonane zostały na zadowalającym poziomie, a o projektach okładek i albumu samego w sobie. Pomysły na poprzednie części Młodych Wilków wizualnie prezentowały się o wiele lepiej.
Dlaczego zainteresowanie jest coraz mniejsze?
Zdecydowanie jest to spowodowane doborem artystów. Brakuje w Młodych Wilkach raperów, którzy już zdążyli zaistnieć w świadomości słuchaczy. Można powiedzieć, że przecież tacy raperzy nie potrzebują już promocji ze strony Popkillera. I owszem jest to prawda, jednak to Popkiller oraz pozostałe Wilki jej potrzebują. W 2020 roku mieliśmy olbrzymie debiuty na scenie rapowej, które spokojnie przyciągnęłyby uwagę mainstreamowego słuchacza.
Młode Wilki oczywiście zawsze będą cieszyły się popularnością. Jednak od kilku lat mamy okazję obserwować akcję SBM STARTER, który w założeniach jest bardzo zbliżony do tej Popkillera. Oba projekty polegają na promowaniu młodych raperów. Ciężko traktować to jako konkurencję, bo przedsięwzięcie SBM jest raczej po prostu szansą dla początkujących muzyków. Słuchacz może jednak przestać interesować się jednym wydarzeniem na rzecz drugiego. Zwłaszcza, że podobnych akcji w przyszłości prawdopodobnie będziemy mogli zobaczyć więcej.