
Abstrahując kompletnie od ostatnich afer związanych z Malikiem, trzeba przyznać, że raper ukształtował swój charakterystyczny styl na przestrzeni ostatnich kilku lat. Obecnie kojarzony jest pewnie z innymi hitami, ale to właśnie „Naaajak” jest pierwszym, który wybuchł na większą skalę. No i kto by przypuszczał, że warstwa liryczna tak mocnego numeru opowiada tak naprawdę o trudnych, ale też swawolnych czasach życia w akademiku.
„Pliki, pliki, pliki od liczenia mam odciski” – to najbardziej kultowy wers tego kawałka i pokazuje typową bolączkę studenta informatyki. Przy wysyłaniu projektów na zaliczenie trzeba było zadbać o to, że w paczce są wszystkie pliki, niezbędne do tego, by program zadziałał. „Odciski” to potocznie niekontrolowane naciśnięcia myszki spowodowane zdrętwiałą już nieco od pracy dłonią. „Pliki, pliki, pliki – pęka gumka, to nie Durex/
Recepturka owinięta wokół stosu stówek” jest kolejnym charakterystycznym fragmentem refrenu, ale w tym Malik nawiązuje już do długopisów. Społeczność akademicka często kupuje je tanio w ilościach hurtowych, zwykle po 100 sztuk. Stąd też pojedynczy taki długopis określa się mianem „stówki”. Widocznie Malik miał ich tak dużo, że recepturka nie mogła ich objąć. Być może nie pękłaby, gdyby została zrobiona z lepszej jakości materiału, jak prezerwatywy wyżej wymienionej firmy.
W swojej zwrotce Malik raczy nas jeszcze większą porcją historii z akademickich kuluarów. „Mi robią tu przejście, Ty stoisz w kolejce” jest wersem opowiadającym o przywilejach członków zarządu akademika. Takie osoby mogły wchodzić na studenckie potańcówki bez kolejki. W kolejnej z linijek raper wyjawia: „Nie płacę podatku”. Jest to możliwe dzięki statusowi studenta. Osoby posiadające legitymację i będące poniżej 26 roku życia są zwolnione ze wszystkich składek społecznych, więc pracodawca może im zaproponować więcej „na rękę”. Malik nie pomija też legendarnego tematu kulinariów w akademiku. „Kiedy proch zamieniam w sos” to obrazowy opis tego, czym zwykle żywią się studenci. Chodzi oczywiście o zupki i potrawy instant w proszku, które po zalaniu wrzątkiem stają się daniem.
Możemy przypuszczać, że Malik dzielił swój pokój w akademiku razem z Diho, który, co zresztą słychać po jego zwrotce, był zdecydowanie bardziej imprezowym studentem. Legendarna linijka: „C*py, c*py, c*py, od r*chania mam zakwasy” to nie żadna metafora. Raper najwidoczniej tak chętnie korzystał z możliwości towarzyskich, które oferował mu akademik. Tę teorię potwierdzają zresztą jego kolejne wersy, w których opowiada o Włoszkach i Hiszpankach z Erasmusa. Osoby objęte tym międzynarodowym programem studenckim bardzo często meldowane były w akademikach, gdzie szybko nawiązywały kontakty z miejscowymi. „Każdy incognito, bo nikt nie chce iść na wczasy” to z kolei linijka tłumacząca zachowanie nieco mniej ambitnych studentów. Nie robili bowiem projektów na zaliczenie samodzielnie, a decydowali się na plagiaty. Trzeba było jednak umiejętnie pozmieniać wszelkie dane i nazwiska, by prowadzący się nie połapał. „Wczasy” to w tym wypadku przymusowy urlop dziekański, który groził osobom przyłapanym na oszukiwaniu. Diho nawija również o tym, jak imprezował poza murami akademika. Osoby w nim mieszkające zwykle są bardzo wytrenowane pod względem możliwości spożycia alkoholowego, więc na domówkach zawsze mogły wypić zdecydowanie najwięcej. Diho opowiada o takiej sytuacji w wersach: „Jak jesteś już zmęczona, to mi wołaj koleżanki/A jak każda jest zrobiona, to mi k*rwo dzwoń po taxi”. Raper widocznie miał jeszcze smaki na alkohol, ale reszta imprezy dawno była już upita, więc decydował się w takich sytuacjach na powrót. Studenci mieszkający w akademikach zwykle przemieszczali się komunikacją miejską, ze względu na niską cenę takich wojaży, więc gdy w nocy potrzebowali powrotu z imprezy taksówką, musieli prosić znajomych o telefon, gdyż sami nie posiadali numerów do taryfiarzy.
fot. kadr z klipu „Malik Montana x Diho – Naaajak (prod.Kesz)”, YouTube.com/EmpireMusicStudio