
Do tej pory Koza kojarzony był głównie jako interesujący talent o bogatym słownictwie, rzucający intrygującymi, zmyślnymi, lecz dla słuchaczy często niezrozumiałymi, wersami. Poznać można go było również po charakterystycznej wadzie wymowy i momentami krzyczanym flow. Pewnym było, że raper z Raszyna ma swoją piaskownicę i niespecjalnie interesuje go konkurencja. Albo może interesuje, ale nie od tej strony, bo internet właśnie obiegł szał z powodu jego dissu na SB Maffiję. I to trzeba podkreślić, bo teraz to przecież SBM Label.
Zacznijmy jednak od początku. Dwa dni temu Koza wydał z Klarenzem numer pt. „Lunatyk”. Raper nawijał w swojej zwrotce między innymi o tym, co mu się nie podoba. Oprócz wyrażonej dużej niechęci do polskich pociągów, policjantów, sądów, rapowego lobby i masonerii, mogliśmy też usłyszeć atak na SBM Label wytwórnię Solara i Białasa. „Je**ć […] SB Maffiję” – wykrzyczał Koza.
Na grupie Bypass na Facebooku Koza wyjaśnił, o co mu chodziło. Powiedział, że śmieszy go fakt, że fani SB uważają ich za uliczny skład, podczas gdy tak naprawdę są już firmą, która zarabia pieniądze na szesnastolatkach. To tylko rozogniło sytuację, ale Koza i tak uznał, że warto dolać jeszcze trochę oliwy do ognia, dlatego nagrał filmik ze swoim oświadczeniem, w którym wyśmiewa fakt, że zwrócono uwagę na ten wers, a także atakuje słuchaczy polskiego rapu, twierdząc, że są „głęboko upośledzeni”.
Sprawa bez wątpienia jest bardzo kontrowersyjna, ale nie taka jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. SB Maffija faktycznie bardzo ewoluowała na przestrzeni lat stając się w końcu SBM Labelem. W ostatnim czasie zakontraktowała wielu młodych, zdolnych raperów, którzy swoją twórczością przyciągają głównie nastoletnią publiczność. Patrząc na popularność takich artystów jak Jan-Rapowanie, White 2115 czy przede wszystkim Bedoes nie możemy dziwić się, że SBM zarabia na nich spore pieniądze.
Warto jednak zaznaczyć, że zarzut o tworzenie ulicznego składu jest nie na miejscu, ponieważ SBM kompletnie się za taki nie uważa. Kilka lat temu, kiedy Solar z Białasem skupiali się tylko na bragadaccio można było ich tak określać, ale obecnie panowie wcale się na takich nie kreują. Muzycznie często od tego odbiegają, czego dowodem są nowe utwory Solara, a i w tekstach próżno szukać typowo ulicznego przekazu. Można za to znaleźć wersy o tym, że chcą oni pomóc młodym spełnić marzenia, o czym nawija chociażby Białas w „Sprostowaniu”, jednym z utworów nagranym w ramach beefu z Dixonami. Solar zaś w kawałku pt. „Jutro”, który znalazł się na ostatniej płycie Jana-Rapowanie, wspomina, że będzie „dumny ze swojego picku”, pokazując jednocześnie, jak ważny jest dla niego rozwój jego młodszego kolegi z Krakowa. Zresztą były to deklaracje prorocze, bo Jan-Rapowanie zagrał na wymarzonym Open’erze.
Koza ma trochę racji, głównie jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy na młodych gwiazdach, ale pomija przy tym ważną kwestię pomocy w dążeniu do celu i spełnianiu ich marzeń. Nie ma jednak wątpliwości, że swoje poglądy mógł wyrazić łagodniej, a już na pewno powinien w spokoju zostawić słuchaczy polskiego rapu, którzy przecież mieli pełne prawo oburzyć się na jego wersy (mniej więcej takie samo prawo, jak jego, by te wersy napisać). Atak na nich nie podlega żadnym wymówkom i z pewnością wymaga przeprosin, chyba że odbiorcy faktycznie dla Kozy się nie liczą.
PS: Moglibyśmy porwać się na spiskową teorię, że Koza, jako raper z Raszyna, niedosłownie stanął za Avim, który również pochodzi z tego miejsca i był kiedyś związany z SBM. Moglibyśmy, ale po co.
fot. kadr z klipu „Koza – Stoły”, YouTube/LekterVideos