
Książę Kapota może mówić o naprawdę sporym… farcie? Na scenę wjechał z buta i czuć było, że kieruje nim jedno przykazanie – dojść najdalej, jak to możliwe. Okazało się, że mamy z tego rozrabiaki, więcej pożytku, niż niektórzy się spodziewali.
Na łamach Skrr.pl temat Kapoty był już poruszony. Politolog podjął się nawet próby odpowiedzi na pytanie „co to za gówno?„, które postawił mu przyjaciel. Obiecywaliśmy powrót do tematu przy okazji płyty Holaka i Frostiego (autorzy innego ciekawego zestawienia – na tym samym krążku Ten Typ Mes i Rogal DDL).
Jak obiecywaliśmy, tak robimy. Przy okazji otwieramy szampana, bo królowie goszczący u Księcia Kapoty nie dali zwrotek na odpierdol „odwal się”.
Korona zostaje w Warszawie
Rzadko zdarza się tak chamski numer w wykonaniu ludzi o poważnej renomie i szerokiej rozpoznawalności nie tylko w obrębie hip-hopowej branży. Tede i Mes to dwa bieguny warszawskiego rapu – najbliżej im chyba w kwestii wzrostu, bo ich wybory muzyczne, podejście do pisania tekstów i emploi to są kompletnie różne galaktyki.
Co więcej, bo to jest tutaj najważniejsze, z wywiadów udzielonych przez tych asów na przestrzeni lat, można było wnioskować, że panowie się nie lubią. Wystarczy obejrzeć pierwsze sekundy TEGO wywiadu. Temat wypływał także przy okazji rozmów obu gentlemanów z nieistniejącym już Lookr.tv.
Tede odpowiadał dyplomatycznie – że szanuje Mesa, że to jeden z najlepszych polskich raperów – co mocno kontrastowało z tendencją Jacka do wylewnych odpowiedzi na pytania. Mes zachowywał podobny dystans. Niestety, wywiadów dziś próżno szukać w sieci, więc musicie nam zaufać na słowo. Ostał się jeno post Mesa, zapowiadający rozmowę z jego udziałem.
„Mam chama w języku, kiedy wchodzę na scenę”
Nawijał lata temu Mes w kawałku „Lecisz na ryj„. No cóż, dawno nie dał nam tego odczuć aż tak mocno, jak na „Dzisiaj tak” Kapoty. Ale od początku.
Od pierwszych sekund uwagę zwraca wiksiarski, laserowy bit, który dostarczył Fryta Beatz. Klubowy bas, migająca melodyjka w tle i szalejący po kanałach syntezator.
Książę Kapota
Kapota wchodzi na bit, jak do domu. Chropowata stylówa pęcznieje na rachitycznych, parkietowych werblach. Raper naprawdę LEŻY na podkładzie, choć miejscami trochę brakuje swingującego flow znanego z „Melo u Kapoty” czy „Tinder„. Tekstowo mamy powtórkę z rozrywki, czyli to, w czym Książę sprawdza się najlepiej. Ah, Kapota może sobie dopisać do listy kolejny hitowy refren.
Ten Typ Mes
Takiego Piotrka nam trzeba! Jest charyzma, jest alkoholowa przewózka („piję łychę jak browce” – anyone?), są dynamiczne zmiany flow, imprezowe obrazki (granie w hokeja źrenicą!) i mocne, chamskie wtręty (hydrant, beczka z dzieckiem). Być może więcej zwrotek pisanych w takim klimacie spowodowałoby kolejny renesans stylówy Mesa. My chcemy więcej.
PS: Zakład, że bit zajarał Mesa na tej samej zasadzie, co swego czasu ten u Borixona?
Tede
TDF i imprezowy numer? Nie może być no raczej! Jacek przechadza się po podkładzie z wielką gracją. Taki bywalec melanżu, który zawsze ma do sprzedania… fajną historię. Mamy więc „banany ze Stokrotki” (nawiązanie do afery z kokainą w owocach) czy zgrabny, sugestywny dwuwers zakończony hashtagiem z Kasparovem. Największym highlightem zwrotki jest jednak jej zakończenie, które właściwie można uznać za jeden z bridge’y obecnych w utworze. Tede na autotunie serwuje słuchaczom słodziutką wrzutkę o wciąganiu kokainy. Takie zabiegi mogliśmy dotąd spotkać jedynie na tych bardziej wykręconych mikstejpach.
fot. kadr z klipu „KSIĄŻĘ KAPOTA – DZISIAJ TAK feat TEN TYP MES, TEDE”, youtube.com/Kapota Street