Felieton,Hip Hop

Notatka do samego siebie – Taco Hemingway „Europa” [Recenzja]

Klementyna Szczuka -
Felieton,Hip Hop - - Dodane przez Klementyna Szczuka

Notatka do samego siebie – Taco Hemingway „Europa” [Recenzja]

„Gadam z emigracją, każdy stawia sprawę jasno/Mówią, że kochają, ale wracać tam nie warto”. Z przytłaczającego „Jarmarku”, zgodnie z obietnicą, Taco Hemingway przynajmniej na chwilę uciekł w Europę, zostawiając Polskę we wstecznym lusterku. I wyszło mu to na dobre.

Po czasie stwierdzam, że największym mankamentem „Jarmarku”, o którym również pisałam, była jego bezosobowość. Brakowało w nim obecności Filipa, bo nawet gdy „Trójkąt warszawski” nie traktował o nim, pierwszoosobowa narracja stwarzała możliwość słuchaczom, aby ci z opowiadanymi przeżyciami mogli się utożsamić. „Europa” nad swoim poprzednikiem ma więc taką przewagę, że jest po prostu zapisem luźnych, osobistych przemyśleń i impresji poprowadzonych w formie dziennika pokładowego.

13 lipca 2018 2020

„Miałem tylko jeden cel – pojechać szybciej, dojechać dalej/Tak nie można żyć/Pochyliłem sie nad niemigająca kontrolką, zobaczyłem na niej samego siebie, zobaczyłem twarz wykręconą w stresie”

„Michael Essien Birthday Party”/”Toskania Outro”

Tym razem koncept również został bardzo starannie zrealizowany, a na albumie odnaleźć można wiele niuansów. To na przykład świecące się kontrolki, a w szczególności ta, która zapala się gdzieś na wysokości „Pirenejów”. Jej motyw przewija się przez kolejne, wybrane utwory na płycie. Raperzy, którzy dograli gościnne zwrotki, także biorą udział w historii – stanowią uzupełnienie do fabuły. Podczas trasy na Zachód Taco wspomina początki swojej kariery, życie w UK czy swój epizod z narkotykami. Przy tym doświadcza lęków, w szczególności tego, który związany jest z ciągłym poczuciem bycia obserwowanym. To wszystko jest jednak bardzo niezobowiązujące – nie zagłębiamy się w jego przeżycia tak, jak na przykład na „Café Belga”. Uwaga słuchacza przeniesiona zostaje raczej na wybrane momenty, zabiegi i świetną, zróżnicowaną warstwę muzyczną. Jest nowy Drake, są brytyjskie wycieczki i… jazzowe outro w „Ortalionie”.

Za podkłady „Europy” w większym stopniu niż na „Jarmarku” odpowiadał Lanek, Borucci i ZeppyZep. Swobodniejsza treść dała więcej przestrzeni na zabawę flow, w czym Taco Hemingway jest coraz lepszy. Ładnie radzi sobie on ze zmianami bitu, a nawet klimatu w danym kawałku jak w moim ulubionym „Toskania Outro”. Dużym zaskoczeniem okazały się też występy Bedoesa i Szpaka – ten pierwszy w tytułowym numerze nie zaserwował w końcu tak emocjonalnej zwrotki jak ma w zwyczaju, natomiast Szpaku ładnie dopełnił „WWA NIE Berlin”, raz krzycząc, a raz rapując bardzo łagodnie. Szkoda jedynie, że Oki – w drillowym oczywiście „Pieniądz i Terror” – o dziwo wydaje się nieco ginąć.

Jeśli „Europa” w pełni mnie nie przekonuje, to ze względu na brak klasycznego storytellingu, który jest najmocniejszą cechą w twórczości Taco, i który nie do końca daje się zastąpić – w tym przypadku – dziennikami, a w przypadku „Jarmarku” – „Łańcuchami”. Jest tu też parę podobnych gier słownych do tych, które słyszeliśmy już na poprzednich płytach. Zestawienie Moby’ego i Mobb Deep czy Taco jako „pół Norbi, pół Norwid” – to już nie zaskakuje. Mimo wszystko album spełnił swoje założenie i prawdopodobnie okaże się dobrą rekompensatą dla tych, którzy na „Jarmarku” nie znaleźli nic dla siebie.

fot. genius.com

Zostaw komentarz

Udostępnij
Hip Hop,News
Bałeś się, że Twój ulubiony G-Eazy nie wróci? Bez obaw, wrócił
G-Eazy - Down (Official Video) ft. Mulatto

G-Eazy ma w Polsce wyjątkowo liczny i wierny fanbase, o czym nawet sam wspominał. Dowodzą temu również jego koncerty w naszym kraju, na których, szczególnie w przypadku tych na Openerze, pojawia się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Duży ułamek tej liczby mógł być więc poważnie zawiedziony jego ostatnią płytą, ale ich ulubiony artysta już szykuje dla tych tygrysków to, co lubią najbardziej.