
Wciąż za mało mówi się o kobietach w rapie, a jak się mówi, to zwykle nie wiadomo, co z nimi zrobić. Zapytałabym jednak, czy w ogóle coś robić trzeba, bo dziś „słaba płeć” wcale nie musi być słabsza, jeśli tylko jej na to pozwolimy. W końcu na zdominowanej przez mężczyzn scenie hip-hopowej (zwłaszcza polskiej) funkcjonuje hustlerski etos, który – jeśli chodzi o kobiety – rodzi pewien paradoks. Bo z jednej strony musimy się przed nim bronić, a z drugiej same nierzadko chcemy się w niego wpisać. Tak jak WdoWa, jedna z najlepszych polskich raperek, która potrafi odpowiednio wyważyć swój wizerunek.
Wolność, równość
Nawiązując do publicznej dyskusji sprzed kilku miesięcy, dopóki na audiencji pojawiają się dwie zaangażowane osoby, ostry seks między nimi nie powinien być sprowadzany do gwałtu.
Zrozumiała jest jednak społeczna wrażliwość na wszelkie „nadużycia”, jednak zdecydowanie warto byłoby częściej oddawać głos samym zainteresowanym. Dotyczy to wszystkich dyskryminowanych grup i mniejszości – to oni powinni ustalać, jak ma prawo wyglądać kwestia choćby używania określeń takich jak „ni**a” czy „pe#ał”.
Chodzi tu po prostu o wolność i równość, o swobodę. Tę w sztuce, ale też o tę na co dzień – o wyznaczanie granic zgodnych z ich potrzebami, aby przede wszystkim w ten sposób mogły podkreślać one swoją niezależność. Dzisiaj świetnie zrobiła to właśnie AdMa:
Słodkie wersy
Polska raperka ma już na koncie dwa albumy i aktualnie pracuje nad kolejnym wydawnictwem. „Liberté” to, jak sama przyznaje, pierwszy tak osobisty kawałek w jej karierze, na którym mierzy się z własnymi doświadczeniami, takimi jak propozycje seksualne, mobbing czy szowinizm. A co najważniejsze – robi to w dobry, jasny i nie ofensywny sposób, tym samym pokazując swoją pozycję.
Takich utworów-manifestów powinno być więcej. Powinniśmy (i powinnyśmy) częściej sami z siebie ustanawiać granice oraz zwyczajnie pokazywać, kim jesteśmy. Mniej doszukiwać się ich przekraczania. Mniej atakować.
fot. kadr z filmu „AdMa – Liberté (prod. @atutowy)”, youtube.com/AdMa