
Powroty bywają ciężkie. Szczególnie w rapie, który przecież ewoluuje w ostatnich latach niezwykle dynamicznie. Starsi artyści mogą mieć więc spore problemy, by odnaleźć się w nowych realiach. Onar i Pezet prawdopodobnie też by się z tym borykali, gdyby zdecydowali się wejść w buty swoich młodszych kolegów. Nie zrobili tego, pozostając w swoich skokach, nadając im jednak świeży, dziarski sznyt, dokładnie jak zrobili to 15 lat temu wydając kultowe już „Historie z sąsiedztwa”. Płomień znalazł wtedy rzekomo zgubione flow po raz pierwszy. Teraz robi to po raz drugi, o ile w ogóle kiedykolwiek je stracił.
Nic tutaj się nie zmienia
Skoro promocja płyty była oparta na remixach klasycznego „Powiedz na osiedlu” i jest luźną kontynuacją „Historii z sąsiedztwa”, mogliśmy przypuszczać, że album będzie traktował głównie o życiu na blokach. Jest to ostatnio znów popularny temat, bo przecież nie stronią od niego przedstawiciele młodego pokolenia, jak chociażby Kabe czy Szpaku. Ursynowscy weterani mają jednak na nie inne spojrzenie, które obarczone jest kilkudziesięcioletnią obserwacją tych zjawisk. Pomimo szerszej perspektywy i bardziej zmęczonych oczu, wnioski są te same. Pezet słusznie nawija w „Powiedz na osiedlu 2020”, że nic się nie zmienia, bo dominuje proza brutalnego, szarego życia, która czuć w wielu pojedynczych wersach, jak choćby: „Dzieciaki walą tu mefedron i to zapijają Tatrą” lub „łańcuszek z komunii też kończy w lombardzie na półkach”. Onar podsumowuje również sytuację na blokach bardzo wymowną linijką w numerze „Szkoła 81”: „Łatwiej było zostać raperem, ciężej pozostać człowiekiem”.
Słowa ważne od lat jak Biblia
Choć na płycie da się usłyszeć nowoczesny pazur, Płomień wyraźnie zaznacza, że to treść jest najistotniejsza. Cała „Religia” jest poświęcona tej tematyce i zwraca jednocześnie uwagę na obecne trendy w rapie, które choć mogą być jego elementem, nie powinny być jego filarami, jak na przykład popowe brzmienia czy modne, designerskie ciuchy. Jeszcze lepiej ten problem obrazuje jednak „Disco Polo”, które jest moim zdaniem najlepszym kawałkiem na całym albumie. W refrenie słyszymy użyty cytat Aviego z „Manifestu”, który od początku nastawia nas na mocne przesłanie kawałka, które uwypuklają jeszcze bardziej wymowne argumenty rzucane w zwrotkach, szczególnie tej nawijanej przez Włodiego. Weteran sceny brutalnie kwituje kondycję rapgry na obrazowych wręcz linijkach: „Drogi outfit nie pomaga, no bo słoma z butów nadal/ tylko hajsy, ciuszki sława, o czym innym nie pogadasz” lub „Rap urodził się na blokach, a dziś zdycha pod remizą”. Surowych, ale celnych spostrzeżeń nie brak też Aviemu, gdy nawija: „Gdzie jest realtalk, gdy co druga pi*da kłamie/Jak jest beef, to się cisną na Instagramie”.
Własna, nowa szkoła
Panowie zapowiadali, że chcieli, by płyta brzmiała świeżo, jednocześnie zaznaczając, że nie będą robić nic wbrew sobie, by było wystarczająco newschoolowo. Jak powiedzieli, tak zrobili. Album nie jest bowiem przepełniony staroświeckim, monotonnym boombapem, choć klasyczne bity też mają na nim swoje miejsce. „20 to już nie 04”, „Styl” czy wspomniana wyżej „Religia” mają bardzo oldschoolowe podkłady, ale są one na tyle wyważone przez nowsze klimaty, że nie można ich określić mianem zdziadziałych. Poza tym mamy na płycie niezwykle intrygujący, wręcz hipnotyzujący bit do „Disco Polo”. Znalazło się miejsce dla krwistych bangerów, jak w „Powiedz na Osieldu 2020” czy „Popiół”, a nawet dla nieco mrocznych brzmień, które możemy usłyszeć w kawałku „Woda taka głęboka”. Różnorodność bitów i dobre rozmieszczenie numerów na płycie sprawia, że jej słuchanie nie męczy ucha, a wręcz nęci je, zaciekawiając odbiorcę, co będzie dalej.
fot. kadr z klipu „Płomień 81 – Maradona (prod. PSR)”, YouTube.com/OnarTV