
Na pewno znacie fanów starej szkoły. Być może sami nimi zresztą jesteście, ale nawet jeśli zaliczacie się do przeciwnego obozu, nie możecie podważyć faktu, że i tak „prawdziwy hip-hop w waszych żyłach płynie non stop”.
2Pac żyje
A przynajmniej żyją jego najwięksi fani i co za tym idzie, jego muzyka. Jak informuje m. in. NY Post – 66-letni dyrektor Iowa’s Department of Human Services, Jerry Foxhoven, musiał zrezygnować z pracy właśnie przez… swoją miłość do Tupaca.
Mężczyzna organizował w biurze tzw. „2Pac Fridays” i regularnie co piątek puszczał jego muzykę, a także przypominał pracownikom o wszelkich rocznicach i wydarzeniach związanych z życiem rapera. Intencje miał dobre — oprócz umilania korporacyjnej codzienności, Jerry chciał przełamywać stereotypy dotyczące słuchaczy rapu.
To ważne, aby przełamywać te stereotypy: jeśli słuchasz rapu, jesteś kryminalistą albo jesteś niebezpieczny. To nie jest do końca prawda. — mówi.
Miarka przebrała się po tym, jak do blisko 4300 pracowników Foxhoven wysłał uroczystego mejla z okazji urodzin rapera, dnia ojca oraz swojej własnej drugiej rocznicy pracy. Do wiadomości załączył zdjęcie uśmiechającego się Tupaca oraz motywacyjny, sugestywny cytat: „Pay no mind to those who talk behind your back, it simply means that you are 2 steps ahead.”. Jego działania szybko spotkały się z krytyką ze strony niektórych pracowników.
Foxhoven został więc poproszony o odejście z pracy bez żadnego ostrzeżenia i możliwości poprawy, i chyba nie zrozumiał, że mocno przesadził:
Jestem 66-letnim, białym mężczyzną ze środkowego zachodu, który lubi rap, i który lubi Tupaca! (…) Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że [gubernator] mógłby oprzeć swoją decyzję na tym incydencie… Jeśli to jest powodem, jestem naprawdę zawiedziony. – powiedział Foxhoven.
To chyba precedensowy przypadek tego rodzaju. Myślicie, że w Polsce mogłoby dojść do zwolnienia, jeśli jakiś dyrektor byłby np. psychofanem Palucha?
fot. kadr z klipu „2pac – Changes ft. Talent”, youtube.com/2pacVEVO