
Zdążyliśmy się już przekonać, że Koza oprócz tego, że lubi rapować, uwielbia też mówić. Raper z Raszyna w dość krótkim czasie zdążył wyrazić dosyć intensywną niechęć do SB Maffiji czy stwierdzić, że Taco Hemingway nie ma nic do powiedzenia. Na tym jego opinie się nie kończą, ale pojawiła się pozytywna, co – w sytuacji, do której nas już przyzwyczaił – jest jednak pewnym novum. Ale od początku – w podcaście Cool Tura Koza nie tylko stwierdził, co myśli o Żabsonie, ale również opowiedział o swoich relacjach z mamą i koncertach. Nie obyło się również bez laurki (sic!) dla polskich dziennikarzy.
Sądzę, że on pójdzie bardziej w taki „ghostmane’owy” klimat, wiesz, darcie ryja, rozpi##dol, bo tego brakuje na polskiej scenie i on to czuje. Żabson jest jednak, mimo wszystko, wizjonerem.
Trudno się w tym wypadku z Kozą nie zgodzić. Ta nisza jest w Polsce rzeczywiście mało zbadana, bo na podobny zabieg czasem zdecyduje się jedynie Bedoes. Może to faktycznie klucz do zdobycia jeszcze większego fanbase’u? Oprócz tej ciekawej opinii Koza rzuca również intrygującymi anegdotkami na temat Żabsona, opowiadając o zaproszeniu do wspólnej kąpieli z nim w jacuzzi czy dziwnym telefonie od gwiazdy Chillwagonu.
Koza tym razem mówi jednak więcej o sobie, swoich działaniach, planach i relacjach. Te najciekawsze dotyczą bez wątpienia jego występów, które, według niego samego, nawet ciężko sklasyfikować w kategorii koncertów.
Na razie to jest opcja budżetowa i dlatego nie wpie###lamy się z mega hardkorowymi rzeczami. Rzuciliśmy w typa krzesłem, zrzygałem się na scenie, (…) potem kazałem jeszcze jakiemuś typowi obwiesić się papierem.
Mało tego, Kunicki, który gra koncerty wraz z Kozą, zapowiada, że to dopiero przedsmak, jednocześnie podrzucając kolejne szalone pomysły, które już zdążyli na nich zrealizować. Sam sprzedał swoje świadectwo z gimnazjum za 50 złotych (o tym Koza wspominał chociażby we Flintesencji) i przypomniał, że kiedyś nawijali na tle rozwieszonego prania. To akurat możecie zobaczyć:
Najpoważniejszym poruszonym w trakcie tej rozmowy tematem są oczywiście relacje Kozy z mamą.
Moja mama ma swoje życie i miała bardzo dużo swoich problemów. Zrobiła dla mnie od ch*ja. Ogarnęła mi edukację domową, żebym nie musiał chodzić do szkoły, w której ludzie chcieli mnie zabić. Ona jest mega fanką mojej twórczości i mega mnie wspiera w tym, co robię. Mam z nią taką „ziomkowską” relację.
Na sam koniec panowie dyskutują o promocji nadchodzącej płyty Kozy. Tu wątek szybko wchodzi w znaną nam milusińską narrację. Raper nie szczędzi słów wydając swoją stanowczą opinię na temat tego, co dzieje się teraz w dziennikarstwie.
Wydaje mi się, że media w Polsce są już totalnie upośledzone i powinniśmy wykorzystywać to, że one mają wszystkie downa, a ci redaktorzy nawet nie umieją pisać tych artykułów, tylko potrzebują tego, żeby ktoś napisał coś kontrowersyjnego w internecie. Wejdźcie sobie na mojego „peja”, przeskrolujcie do postów z 2017 i macie dosłownie clickbaitowych artykułów na następne 10 lat.
Oceniać nie mamy co, bo przecież jesteśmy częścią tych polskich mediów, więc jedynie dodamy, że konstruktywnej krytyki zawsze miło posłuchać. A kiedyś specjalnie zabawimy się w jakąś dekonstrukcję artykułu, żeby pokazać, że jednak umiemy pisać. Albo umiemy nie umieć.
fot. kadr z filmu „Koza trzecim Młodym Wilkiem Popkillera 7!”, YouTube.com/PopkillerTV