Rap

Mielzky, Miszel, Knap… Dziś wysyp nieoczywistych, ale ciekawych premier!

Michał Fitz -
Gruby Mielzky - Przewiew (prod. The Returners)
Gruby Mielzky - Przewiew (prod. The Returners)
Rap - - Dodane przez Michał Fitz

Mielzky, Miszel, Knap… Dziś wysyp nieoczywistych, ale ciekawych premier!

Może i żadna typowo mainstreamowa gwiazda nie wydawała dziś albumu, ale to nie znaczy, że w nocy nie dostaliśmy kilku ciekawych premier. Pojawiły się albumy nieoczywistych raperów, którym jednak należy dać szansę przy odsłuchu. Każdy może zaoferować coś innego, ale równie ciekawego. Zapraszam na dzisiejszy przegląd premier albumów.

Gruby Mielzky „Do Wesela Się Zagoi”

Powrót Mielona to chyba najbardziej wyczekiwany, z wypuszczonych dzisiaj krążków. Ostatnie LP rapera wydane zostało w 2018 roku, a jak dowiedzieliśmy cię w singlu pt. „Cel”, Mielzky po tamtym krążku zmagał się z ciężkimi sytuacjami życiowymi. Efektem są czyste emocje przelane najpierw na papier, a później na numery. To mocny materiał, który jest także ucharakteryzowany w wybitne poczucie humoru Grubego i dobranych przez niego gości. A no i byłbym zapomniał. „To gówno buja”.

Miszel „W stronę światła”

Choć znaczna większość polskiego mainstreamu zdążyła już nagrać przynajmniej jeden kawałek na drillowym podkładzie, prawdziwy pokaz tego charakterystycznego podgatunku dostajemy dopiero dziś na płycie „W stronę światła” Miszela. Raper ze Śląska oszczędza sobie niepotrzebnej gangsterskiej przewózki, w którą łatwo na drillach popaść. Skupia się po prostu na otaczającym go ciężkim, często brudnym i niełatwym świecie. Wszystko to w akompaniamencie pięknie dostrojonych przez topowych polskich producentów wiertarek.

Lipa „Paranoja”

Dziś przypomina o sobie też Lipa, członek BOR, który zaliczył swego czasu bardzo mocne wejście do gry singlami pt. „IJO IJO” z gościnnym udziałem Szpaka czy „Znowu Polecę”. Po nich jego działalność przygasła, ale teraz wraca z nieco cięższym materiałem o wymownym tytule „Paranoja”. Nim ma szanse udowodnić, że Paluch wcale się nie pomylił, wskazując w nim kolejnego, poważnego gracza na scenie.

Kuba Knap „Namazane”

Ale to nie koniec dzisiejszych premier, bo do sieci wleciał to świeżutki album Kuby Knapa. Knapiwo to już marka sama w sobie. Raper, który wyklarował swój styl na tyle, że nie zawodzi swoich oddanych słuchaczy, ale tym bujającym się do obecnych trendów raczej nie dogodzi. Niemniej jednak, warto ten album sprawdzić. W końcu z twórczości Kuby zawsze można było wyjąć kilka brutalnych, życiowych prawd, nawet jeśli brzmienie numerów nie do końca trafiało w gusta.

Ero i Głowa PMM „ABCD”

Jest też gratka dla fanów typowej, truskulowej nawijki. Wspólny projekt Ero i Głowy może zagwarantować przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, multum mięsistych i ciekawych linijek. Po drugie, wahadłowy ruch głowy do każdego z klasycznych bitów.

TPS/Ziomuś „Wandale”

Uliczny sznyt ubarwiony dymem miękkiego narkotyku? Właśnie o takim smaku mieszankę przygotowali TPS i Ziomuś. To też raczej materiał dla ludzi o konkretnym guście, ale ma szansę zaskoczyć nawet tych, którzy w takich klimatach na co dzień nie siedzą.

fot. kadr z klipu „Gruby Mielzky – Przewiew (prod. The Returners), YouTube.com/2020

Zostaw komentarz

Udostępnij
Rap
One-hit wonders polskiego rapu. Kto nie został w grze na dłużej?

Artyści jednego przeboju to wszystkim dobrze znane zjawisko w muzyce. Jak to jest, że po nagraniu jednego hitu nie zawsze udaje się pozostać w świadomości słuchaczy na dłużej? Brakuje jakości, a może umiejętności? Przyjrzeliśmy się raperom z naszego podwórka, którym moglibyśmy nadać miano one-hit wonders. Wybieraliśmy spośród tych, którzy swój hit opublikowali na małym kanale lub należą do mniejszej wytwórni, i oczywiście, nie posiadają dużych ksywek na featcie.

Rap
Quebonafide, Sobota, TPS – do kogo jeszcze przyczepi się Sentino?
Sentino - Cień i ja (prod. Getmony)

Kilka lat temu Sentino został uznany za prekursora na polskiej scenie rapowej, gdy zrobił furorę numerami takimi jak "Tatuażyk" czy "Zapytaj o mnie". Niestety, artysta robił wokół siebie szum nie tylko ze względu na swoją muzykę, ale także generował go licznymi aferami. Te w pewnym momencie wzięły górę i Sentino usunął się w cień.