
Wiadomo nie od dziś, że nic nie przysparza artystom takiej popularności, jak śmierć. W końcu wtedy jest największy szum związany z daną osobą, który z resztą wszyscy skrzętnie próbują wykorzystać, by się na nim wzbogacić. Najlepszym sposobem jest wydanie płyty zmarłego już artysty składającej się z niedokończonych kawałków wzbogaconych o ciekawe zwrotki gości. Rzadko jednak kolaboracje te prezentują się tak, jakby chcieli tego wykonawcy, którzy niejednokrotnie łapią się za głowę, spoglądając z góry na to, co się wyprawia z ich twórczością.
Dobrze wie o tym XXXtentacion. Kapitalnie zapowiadający się raper został zastrzelony ponad rok temu w czerwcu,a jego pierwszy pośmiertny album ukazał się już w grudniu. Znaleźli się na nim jedynie dwaj goście, Kanye West i Travis Barker. Akurat z tego wydawnictwa sam X powinien być względnie zadowolony i byłoby świetnie, gdyby byli współpracownicy rapera na tym poprzestali. Wszyscy czulibyśmy, że to godne pożegnanie artysty.
Na tym jednak nie koniec. W planach jest bowiem wydanie kolejnego albumu pt. „Bad Vibes Forever”. Z oczywistych względów XXXtentacion nie mógł nagrać zbyt wiele materiału na tę płytę, więc trzeba było ją znacząco wzbogacić. Jak podaje „XXL”, na krążku znajdą się chociażby Lil Nas X, Lil Wayne czy Blink 182. To głośni, popularni artyści i w ich obecności na płycie nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że X z niektórymi nawet się nie znał. Sam Lil Wayne przyznał z resztą, że o postrzelonym raperze dowiedział się dopiero, gdy ten już nie żył. Wcześniej nawet o nim nie słyszał. W takiej sytuacji nie możemy więc mówić o współpracy pełnej pasji, a jedynie o ordynarnych skoku na kasę.
Największą ofiarą tego trendu wciąż pozostaje jednak 2Pac. Legenda rapu zmarła w końcu w 1996 roku, ale to nie przeszkadzało jego otoczeniu w wydaniu jeszcze 5 pośmiertnych albumów. Znalazło się na nich mnóstwo gościnek, o których sam raper pewnie nigdy by nawet nie pomyślał. Przecież pół przedostatniej płyty 2Paca pt. „Loyal to the game” jest wyprodukowane przez Eminema, który z resztą sam nawija jeszcze w dwóch kawałkach na tym albumie.
Całe szczęście pojawiają się wyjątki od tej reguły. Są bowiem inicjatywy, w których liczy się przede wszystkim dobro artysty, a nie same zyski. Przykładem takiego wydawnictwa jest zbliżająca się płyta Lil Peepa, która od powyższych różni fakt, że bezpośrednio jest za nie odpowiedzialna jego matka. Komu, jak komu, ale mamie możemy ufać, że nie zrobi z dorobku syna maszynki do pieniędzy. Niemniej jednak, w dzisiejszym świecie jest to rzadkość.
Jakkolwiek zepsute by się nam to nie wydawało, trend wydawania pośmiertnych płyt i zarabiania na nich ogromnej kasy ma się dobrze od ponad dwóch dekad. Nic nie wskazuje niestety na to, by cokolwiek miało się w tej materii zmienić, dlatego możemy wysnuć smutny wniosek, że dopóki artyści będą umierali, dopóty wytwórcy będą próbowali się na nich wzbogacić.
fot. kadr z klipu „XXXTENTACION – MOONLIGHT „, YouTube/XXXTENTACION