
Branżowe piekiełko. Lubimy szukać afer i potknięć u osób, które odnoszą jakiś sukces. Akurat złodziei bitów w polskim rapie trochę było, więc na tym punkcie jesteśmy wyczuleni na maksa.
Tylko że jeśli porównalibyśmy brzmienie najnowszego singla młodego artysty pt. „hot coffee” z opublikowanym niedawno odsłuchem „ESOTERIC BOUNCE”, to mimo podobieństwa tych dwóch utworów – odpowiedź na pytanie, czy shafter ukradł bit brzmi… nie.
Schafter publikuje swoje muzyczne produkcje w internecie już od bardzo dawna. Dwa lata temu pojawiło się „better than drugs” – jeden z tych kawałków, które dotarły do trochę szerszego grona dzięki hostowi Kstyka.
W komentarzach możemy przeczytać: „schafter to król lofi”, lub: „szafter ewidentna smykałka do samplowania. Dużo jam’owania, realizowania się słychać czysty styl”.
Tu warto zwrócić szczególną uwagę na drugi komentarz i wzmiankę o samplowaniu, do którego schafter przyznaje się również na płycie Kubiego „+18” w kawałku „9 żyć„. Zresztą „przyznawać” się do samplowania będąc producentem hip-hopowym to niezła jazda. Całą sytuacje tłumaczy również na swoim instastory:

Kupowanie sampli (czy to paczek złożonych z fragmentów specjalnie nagranych do samplowania, czy wykupywanie praw często nazywane „czyszczeniem”) i używanie ich w autorskich produkcjach jest w pełni legalne i powszechne. Na pewno pamiętacie choćby „Mask off” Future’a z zsamplowanym „Prison Song” Tommy’ego Butler’a.
Sampling to stały element muzyki, a nawet kultury hip hop. Problem w tym, że wielu wciąż kojarzy go z rezaniem sampli ze starych numerów. Taki proces jest powszechnie chwalony, a swego czasu producenci prześcigali się w takim cięciu próbek, byśmy nie mogli odgadnąć, z jakiego utworu pochodzą. Wszystko świetnie, ale od pewnego czasu muzycy specjalnie preparują określone loopy i sprzedają je do użytku innych producentów. Sampling, w artystycznym rozumieniu tego słowa, po prostu zanika. To nie jest już epoka np. DJa Premiera czy Alchemista, a u nas Noona, wczesnego Webbera czy nawet Ajrona, że cięli tak sample, żeby nikt się nie domyślił, skąd są. Teraz można kupić paczkę i władować sobie orkiestrę symfoniczną w bit w idealnej tonacji. Patrząc na making ofy z nowymi producentami ze Stanów takimi jak Tay Keith, Metro Boomin czy IllaDaProducer, to ich pracą jest właściwie układanie mozaiki z presetów i loopów. Ludzi, którzy kręcą swoje brzmienia na syntezatorach i pocą się nad doborem idealnego pitchingu, jest garstka. I to nie w Polsce, ale na świecie. Że to już nie są Himalaje kreatywności? To temat na inną dyskusję.
fot. kadr z klipu „shafter – hot coffee”, youtube.com/restaurant posse