PRO8L3M
Oskar i Steez, jako PRO8L3M, grają pewną rolę. Po pierwsze, narratorem debiutanckiego legalnego albumu, a także „Ground Zero Mixtape” i „WIDMO”, nie jest Oskar per se. Jest nim niedookreślony mężczyzna, który po dosyć awanturniczym życiu, zabijany jest przez zmęczenie i przeżarty przez zło świata, na które się napatrzył, i w którym często czynnie partycypował. Po drugie, warstwa muzyczna tych krążków jest odzwierciedleniem sztucznego i bezdusznego, niemal nierzeczywistego, świata. Produkcje Steeza świetnie korespondują z tekstami. Duet pokazuje, do czego prowadzi brak hamulców, hiper-konsumpcjonizm, zdanie się na instynkty i bezkrytyczne korzystanie z zasobów naturalnych. Zło jest motorem napędowym świata. Nieudolna walka ze złem motorem odkupienia, którego żądni są znajdujący się w nim ludzie. Narracja nie jest jednak prowadzona z ambony, a z centrum miasta podczas zagłady nuklearnej. Raczej: „patrzcie, co zrobiliście” niż „zobaczcie, czego nie robić”.
Schopenhauer
Głos oddajmy panu profesorowi Janowi Garewiczowi: Schopenhauer odrzuca świat bez reszty. (…) Zło nie tylko jest w nim stale obecne, lecz jest jedynym jego pierwiastkiem. Innego bowiem świata niż świat przedmiotów nie ma i być nie może, a zasada przedmiotowości jest źródłem wszelkiego cierpienia. (…) Świat, w którym panuje zło, jest jedynym z możliwych. Moralne potępienie nie wpływa ani na jego stan, ani tym bardziej na jego istnienie. (…) Zło jest nieuniknione, walka z nim jest walką z wiatrakami. Wszystko, co można uczynić przy najlepszej woli, to odmówić w nim partycypacji, usunąć go nie sposób.
(Jan Garewicz, Schopenhauer, PW „Wiedza Powszechna”, Warszawa 1988 r., s. 92)
Brzmi znajomo, prawda? Ale etyka to jedno. PRO8L3M z Schopenhauerem mają również blisko pod względem teorii poznania. Filozof zwraca uwagę na tzw. fenomeny, czyli wrażenia zmysłowe, lub – by nieco uprościć – to, co przyswajamy obcując z daną rzeczą czy sytuacją. Dla każdego człowieka są one wyjątkowe. Schopenhauer uważa, że tylko tak możemy poznawać otoczenie. W języku PRO8L3Mu byłby to całkiem konkretny lot na kwasie („Strumień„), a mówiąc poważniej – zgadza się to z narracją konsumpcjonizmu i wyobrażeń świata i siebie w świecie.
PRO8L3M
Ze strony Oskara jest to techniczno-narracyjny majstersztyk. Choć zdarza się, że podciąga słowa pod wielokrotne nieco godząc w rozsądny szyk zdania, to i tak przy tym formacie projektu, da się to wybaczyć. Inna rzecz, że – choć być może nieumyślne – stało się to również jedną z cech charakteryzujących styl rapera. Jakub Żulczyk był pod takim wrażeniem opisów Oskara w „TAPT”, że określił go mianem pisarza. Oskar faktycznie nie tylko potrafi opowiadać historię, ale również ją zniuansować, a nawet dorzucić, zdawałoby się niepotrzebne, dygresje (vide „A mnie przytula osiemnastoletnia szablistka/Fajna, ale trochę za niska„).
Z kolei syntetyczna symfonia Steeza przybiera różne odcienie. Od zła czającego się gdzieś pod czaszką (takie „777 Moneymaker„, ) po zło z uwodzicielskim uśmiechem i obietnicą natychmiastowego szczęścia („Flary„, „Crash Test„). Produkcyjnie jest to już pewien określony styl, choć Steez jest twórcą poszukującym, o czym więcej TUTAJ. Dominuje jednak kontrolowany, i wcale nie dyskretny, chłód. Bity Steeza potrafią zmrozić skronie, jak klimatyzacja w nowej becie.
O sugestywności stylu chłopaków niech świadczą… dwa kawałki wyprodukowane na potrzeby serialu „Ślepnąc od świateł”. Krzysztof Skonieczny w roli Pioruna nawija teksty Oskara na bitach Steeza… znaczy się Cbasa! Słuchacze momentalnie rozpoznali brzmienie warszawskiego zespołu. To się nazywa renoma.
Schopenhauer
Trochę trudno „oceniać” styl u Filozofa. Co najwyżej można mówić o przejrzystości treści. Skupmy się może na tym, na kim Arthur mógł się wzorować, bo wiadomości na ten temat istnieją. Przede wszystkim ojciec Arthura świadomie kształcił go na „bezpaństwowca” i kosmopolitę. Stąd m. in. imię, które brzmi tak samo w każdym nowożytnym języku. Za młodu filozof zwiedził znaczną część Europy. Zaczyna żywo interesować się Kantem i Platonem. W domu matki Schopenhauera bywali na przykład Goethe czy Christoph Martin Wieland. Ten pierwszy początkowo wspierał, w późniejszym okresie poróżnił się z Arthurem. Ten drugi próbował odwieźć chłopaka od filozofii uznając ją za „niepewny fach”. Schopenhauer miał wtedy odrzec: Życie to sprawa chybiona; postanowiłem spędzić je na rozmyślaniu nad nim. Z listu matki filozofa dowiadujemy się, że za młodu zaczytywał się we wczesnych niemieckich powieściach romantycznych, które cechowała nihilistyczna narracja i przedstawianie świata, jako domu wariatów. Takie tło z pewnością miało znaczący wpływ na formę i treść przemyśleń Schopenhauera.
PRO8L3M i Schopenhauer
Dlaczego razem? Bo percepcja twórczości obu bohaterów zestawienia jest zaskakującym znakiem czasu. Otóż Schopenhauer jakiej takiej rozpoznawalności doczekał się późno. Pod koniec XIX i XX wieku coś zaczęło się ruszać. Przede wszystkim do dzisiaj uwielbiany Nietzsche sięgnął po dokonania Arthura (zapewne za sprawą Wagnera). Zaczęto na dobre rozkręcać fenomenologię, która korzystała z wcześniej przytoczonego pojęcia „fenomenu”. Na pracy Schopenhauera skorzystał rozwój egzystencjalizmu i psychoanalizy. Myśl Schopenhauera była ważna i potrafiła być wpływowa, ale nie załapała się na swój czas. Jednocześnie, ponieważ sam filozof odżegnywał się od budowania jakiegoś systemu, nie powstała żadna szkoła. Czerpiący z Schopenhauera są trochę tacy, jak on sam. Odosobnieni, wyobcowani, oryginalni.
Tak jak PRO8L3M na polskim podwórku. Duet pokazał, że można zrobić uliczny rap 2.0 (3.0, 4.0, 5.0?), który przy całej swojej „hardkorowości” niesie ze sobą dalece bardziej interesujące wątki, jest brawurowo napisany (i świetnie technicznie), a także sugestywnie wyprodukowany. Styl duetu jest tak niepowtarzalny, że próba kopiowania byłaby samobójstwem. To faktycznie nowa jakość, choć w bardzo określonym kierunku i klimacie. PRO8L3M, mimo że oczywiście jest częścią hip-hopowej sceny, traktować można również, jako zjawisko zupełnie odrębne. Może nie aż tak jak SYNY, ale nie jest to projekt zarezerwowany wyłącznie dla konesera gatunku. Co jest ciekawe, biorąc pod uwagę jego części składowe.
PRO8L3M
Wpływ na branżę znaczny i to zarówno od strony wykonawczej, jak i promocyjnej. Brak pokazywania twarzy Oskara, rzadkie i selektywne kooperacje (ściągnięcie Eisa na remiks „Dr Melfi„!). Pewna ekskluzywność i aura tajemniczości – to dobrze pokazał chociażby zorganizowany w Warszawie Outpost (więcej TUTAJ). Z jednej stroni prawdziwi i sztywniutcy (choć przecież Oskar uprawia sobie kryminalne fantasy), z drugiej ciekawi i na tyle błyskotliwi, że i Wyborcza pokusi się o artykuł. Brak komercyjności obrócony w niesamowity komercyjny potencjał, bo znajdziemy ich na tracklistach „chłopaków co biegają”, szafiarek, dziennikarzy, aktorów i biznesmenów.
Schopenhauer
Jak jest z wpływem na branżę u Arthura, to już było co nieco wcześniej napisane. Przyszedł późno, ale był wyraźny, choć nie był do końca spójny. Schopenhauer stał się filozofem, z którego można czerpać nie będąc właściwie czystej wody schopenhauerystą. Według Arthura, jego filozofia nie wynika z jej treści, ale jej treść wyraża tę filozofię. Jego myśl była pociągająca, bo, jak pisze profesor Jan Garewicz: Gubił jednostkę w świecie i przyznawał jej władzę nad światem. Uczył rezygnacji bez pokory, współczucia bez miłości bliźniego, buntu bez działania. (…) Tej wieloznaczności zawdzięczały dzieła Schopenhauera (…) swą popularność. (Jan Garewicz, Schopenhauer, PW „Wiedza Powszechna”, Warszawa 1988 r., s. 11)
PRO8L3M
Jeśli o image chodzi, to chłopaki od Pro8l3mów wypadają co najmniej poprawnie. Ubiór zgodny z przyjętymi na scenie standardami i (przynajmniej według nas), trochę zaczepny. Klasyczne teesy, trochę militarnych klimatów, dobre kicksy (tu akurat w EQT Bask i P.O.D-ach od Adidasa), hoodie, czapki z daszkiem. Scenowy standard.
Tym, co zasługuje na szczególne wyróżnienie, to zdecydowanie merch – jeden z najlepszych, jeśli chodzi o nasze podwórko Jeansówki z okładką Art Brut mamy w serduszkach do dzisiaj.
A ten strzał z nawiązaniem do kawałka „Jak Disneyland” to już w ogóle kosmos i ekstraklasa. Trudno wskazać tu kogoś lepszego pod względem budowania merchandise’u.
Schopenhauer
A Arthur? Raczej na całkowitym, nihilistycznym wyjebaniu. Prawdziwy pesymizm nie przebiera w wymuskanych stylizacjach, sileniu się na nienaganny ubiór i idealnie skrojone garnitury. W zasadzie wszystkie zdjęcia i portrety Shopenhauera, które się zachowały, wyglądają tak samo. Frak i chaos na głowie. Z usług stołecznych barberów na pewno by nie korzystał. Bo i po co, skoro zwykł mawiać: Nasze życie można też ująć jako niepotrzebny epizod zakłócający błogi spokój nicości.
Czasami wyglądał jak upiór. I dobrze. Przy tej filozofii nie ma miejsca na nic innego.