
Nasir Jones bez wątpienia zasila czołówkę raperów, którzy wpłynęli na całą generację kolejnych nawijaczy. Po latach okazało się, że nawet Jay-Z przyznał się do przegranej w beefie z raperem z Queensbridge. „Illmatic” Nasa był dla nowojorskiego hip-hopu tym, czym „Skandal” Molesty dla warszawiaków. Album właśnie skończył 25 lat. Nie ma wątpliwości – trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie. Co jednak jeśli cesarz nie chce o swoich zasługach nawet słyszeć?
W wywiadzie dla Haute Living Nas przyznał, że męczy go scheda po debiucie i nie ma zamiaru więcej wspominać albumu.
25 lat to jest „dożywocie”. (…) Więc zrobiłem kolejne show z Narodową Orkiestrą Symfoniczną w tym roku, dostałem kolejne odznaczenie. Jestem bardzo wdzięczny – to szalone – ale żeby świętować jeden album, kiedy zrobiłem ponad 10, tych wszystkich rzeczy, nad którymi pracowałem – a pracowałem bardzo długo – żeby świętować ten jeden nad inne, to jest żenada dla mnie
Nie ma się co dziwić, a z Nasem spokojnie mogliby zgodzić się Peja (którego wciąż pyta się, kiedy wróci stary Rychu), Fokus z Rahimem (niekończące się pytania o Paktofonikę), Tede (który skończył się na płycie S.P.O.R.T.) i właściwie każdy raper starej gwardii, o którym fani mówią teraz, że to nie ten sam ziom.
Fenomen
Złośliwi mogą powiedzieć, że Nas nie ma właściwie powodów do świętowania czegokolwiek innego – faktycznie, „Illmatic” odcisnęło najbardziej znaczące piętno na historii hip-hopu. Uwagę zwracał sposób, w jaki Jones operuje słowem, bo poza bardzo rozbudowanymi opisami ulicznego życia, mamy tam niestandardowe porównania i wysokiej klasy techniczne zagrania. Jednak rzeczą, która przede wszystkim oddziela „Illmatic” od reszty płyt Jonesa są podkłady. Raperowi chyba nigdy później nie udało się złożyć płyty, na której wszystko brzmiałoby tak, jak trzeba. Można się spierać, czy najlepszym z albumów rapera nie było czasem „It Was Written”, ale pewnym jest, że to „Illmatic” stał się dla wielu swoistą biblią i wyznacznikiem.
Jestem zmęczony świętowaniem tego. (…) Jestem wdzięczny, ale to już żyje własnym życiem. Dopiero co zagrałem dwudziestolecie z Narodową Orkiestrą Symfoniczną pięć lat temu, i nagle, pięć lat mija i nie prosiłem o taki kalendarz, który będzie mi uświadamiał, jak szybko mija czas
fot. kadr z wideo „Hamilton – “Wrote My Way Out” (Nas, Dave East, Lin-Manuel Miranda & Aloe Blacc) [Official Video]”, youtube.com/Hamilton