
Dzisiaj, po wyjściu z ogrodowej szopy na „Flower Boy” oraz po miłosnej historii, jaką opowiedział jako Igor, wydaje się absurdalne to, że jeszcze parę lat temu Tyler, the Creator miał zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii. Powodem były wulgarne i homofobiczne teksty z pierwszych materiałów rapera, „Bastarda” i „Goblina”, za które konsekwencje ponosi do dziś.
Dobrze było go zatem zobaczyć odbierającego kolejne wyróżnienie i to tym razem na Wyspach. Bez względu na kontrowersyjną politykę Grammy i to, czy w ogóle dzisiaj nagrody muzyczne mają sens, fakt, że został doceniony, cieszy. Tyler otrzymał w tym roku statuetkę za najlepszy album w kategorii rap, a wczoraj, na BRIT Awards, wygrał jako międzynarodowy artysta roku. W trakcie swojego przemówienia, nie oszczędził słów skierowanych w stronę brytyjskiej polityk.
Chciałbym specjalnie wspomnieć o kimś, kto jest dla mnie bardzo ważny, kto sprawił, że przez pięć lat nie miałem wjazdu do tego kraju – wiem, że siedzi teraz w domu wkurzona. Dziękuję, Thereso May!
O tym, dlaczego „Igor” jest albumem roku, pokrótce pisałam przy okazji zeszłorocznych podsumowań. Coming out rapera swego czasu mógł wydawać się ze względu na jego wizerunek żartem, ale nie ma wątpliwości, że T się zmienił. I dojrzał. Warto też wziąć pod uwagę miniony czas i okoliczności. W końcu sytuacja wchodzącego w dorosłość Tylera była podobna do tej Eminema w kawałku Joynera Lucasa…
Listę zwycięzców możecie sprawdzić TUTAJ.
fot. kadr z filmu „Tyler, The Creator wins International Male Solo Artist | The BRIT Awards 2020”, YouTube.com/BRITs