
No dobra, tego raczej nikt się nie spodziewał. Jeden z najbardziej rewolucyjnych albumów w dyskografii Kanyego Westa, niesławny Yeezus – który przy okazji premiery mocno podzielił słuchaczy, a potem okazało się, że pan West znowu przewidział przyszłość i wiele osób z branży zafascynowało to minimalistyczne i dzikie brzmienie – miał pierwotnie nazywać się „Thank God For Drugs”. Choć wydaje się to szokujące (zwłaszcza dzisiaj, kiedy West jest już oficjalnie piewcą gospelu), to właściwie miało wówczas duży sens. Kanye zawsze balansował tematycznie na granicy sacrum i profanum. Ewentualnych korzyści płynących z życia i ewentualnych reperkusji podejmowanych decyzji. „Dziękuję Bogu za narkotyki” to chyba najkrótsze zdanie, które może ująć tę filozofię.
Pierwotnym założeniem podzielił się Joe Perez, projektant okładki albumu. Jeśli posiadacie oryginał, to pewnie byliście zdziwieni jego zewnętrzem, jak i wnętrzem/zawartością krążka. Płyta była bowiem wypuszczona w niesamowicie ubogo – ot pudełko z krążkiem zalakowane pomarańczową naklejką. Jak widać powyżej, to założenie było akurat bardzo podobne.
Dlaczego West zdecydował się na zmianę tytułu? Nie wiemy, ale pamiętamy kontrowersje, jakie były z tym związane i głosy o tym, że Kanyemu „odbiło”. Yeezus wzięło się oczywiście od ksywki Yeezy, a ta powstała w oparciu o – jakżeby inaczej – pomysł Jaya-Z. Jay zwykł mawiać o sobie w tekstach per Hova bądź Young Hov. To oczywiście wynik gry słów i połączenia „Jay” z „Hova”, co daje „Jayhova”, innymi słowy, „Jehovah”, JHWH, czyli po prostu „Bóg”. To tyle a propos manii wielkości obu panów.
Powyżej znajdziecie jedno z najciekawszych wykonań „live” numeru „New Slaves”. Kiedy teraz go słucham i patrzę na zawartość Thank God For Drugs Yeezusa, widzę co najmniej dwa uzasadnienia dla pierwotnego tytułu – mowa o numerach „Hold My Liquor” i „Guilt Trip”, choć w starym kontekście równie ciekawie wypadałaby „I Am God”, „Blood on the Leaves”, czy właśnie „New Slaves”. Jeśli zinterpretujemy tytułowe Drugs jako ogólnie środki zmieniające świadomość (a dobra materialne też wykrzywiają percepcję), a całe zdanie potraktujemy jako ironiczne, to całość wydaje się być bardzo smutną konstatacją – dobrze, że Bóg dał nam możliwość do ogłupiania się, bo moglibyśmy nie znieść prawdy.
Fot. z filmu „Kanye West’s speech on Ellen.” [youtube]